Idea uczenia się przez całe życie ma już ponad 100 lat. Jako uniwersalna koncepcja, zakładająca, że każdy człowiek ma prawo i powinność permanentnej edukacji, ukształtowała się pod patronatem UNESCO w latach 70. XX w. Choć polscy pedagodzy i dydaktycy uczestniczyli w pracach międzynarodowych gremiów, to do 1989 r. doskonalenie czy szkolenie zawodowe bynajmniej nie kojarzyło się w naszym kraju z rozwojem profesjonalnym lub osobistym, lecz z przyuczaniem do zawodu i to na poziomie elementarnym. I niestety, ten pogląd ciągle jeszcze wśród wielu Polaków pokutuje.
Wydawało się, że stukrotny wzrost liczby szkół wyższych i rosnące, jak grzyby po deszczu, niepubliczne ośrodki kształcenia ustawicznego diametralnie zmienią tę sytuację. Niestety, ilość nie przełożyła się na jakość, a w chaosie nieustających eksperymentów edukacyjnych zagubiła się idea i „wymęczony” dyplom szkoły wyższej nader często wieńczy potrzeby kształcenia się sporej części Polaków.
CZY POLSCY PRACOWNICY NIE SĄ ZAINTERESOWANI PODNOSZENIEM UMIEJĘTNOŚCI?
W ubiegłym tygodniu portal money.pl opublikował artykuł Agaty Kalińskiej, w którym autorka stawia tezę, iż polscy pracownicy wcale nie są zainteresowani podnoszeniem swoich umiejętności. Odwołując się do raportu firmy doradczej Grant Thornton, która przebadała w ubiegłym roku udział pracujących Polaków w kształceniu ustawicznym, pokazała mizerię realizacji idei uczenia się przez całe życie w naszym kraju.
Na potwierdzenie swojej tezy przytoczyła pewną historię: Biuro w jednej z warszawskich korporacji. Szefowa zespołu wysyła mail do swoich podwładnych z pytaniem, czy są zainteresowani szkoleniami. Wachlarz możliwości jest naprawdę szeroki: poza umiejętnościami potrzebnymi w codziennej pracy można też wybrać na przykład szkolenie z wystąpień publicznych, przemówień, prowadzenia sporów. Cokolwiek może się przydać. Chętni mogą zaproponować inny temat. Przez tydzień z całkiem sporego zespołu zgłasza się raptem jedna osoba.
Ale ja słyszałam zupełnie inne opowieści: o nagminnie odrzucanych zgłoszeniach na szkolenie tzw. umiejętności miękkich, odsyłaniu osób zrzeszonych w stowarzyszeniach zawodowych, wymagających udziału w kształceniu ustawicznym, po wsparcie do swoich organizacji, o ograniczaniu budżetu szkoleniowego jedynie do przedsięwzięć wymaganych przepisami prawa powszechnego. Nie jest też tajemnicą, że właściciele żądają od zarządzających firmami obniżania kosztów i normą jest, że w ramach oszczędności to właśnie fundusze szkoleniowe w pierwszej kolejności są „obcinane”.
JAK POLSCY PRACOWNICY REALIZUJĄ IDEĘ UCZENIA SIĘ PRZEZ CAŁE ŻYCIE
Z badań Grant Thornton wynika, że ok. 60 proc. badanych nie podejmowało w 2017 roku żadnych działań na rzecz rozwoju zawodowego czy osobistego.
Spośród osób, które zadeklarowały udział w kształceniu, ponad połowa samodzielnie opłacała swoje szkolenia, studia czy kursy, wydając na to od 1 tys. zł do 5 tys. zł w ciągu roku. Ale chęć podniesienia kwalifikacji przyświecała zaledwie 28 proc. badanych, jedynie siedmiu chęć przekwalifikowania, większość po prostu rozwijała swoje pasje.
OBOWIĄZKOWE DOSKONALENIE ZAWODOWE
Nie zapominajmy o grupach zawodowych zobligowanych do kształcenia ustawicznego. Np. biegli rewidenci czy audytorzy zrzeszeni w organizacjach zawodowych stale uzupełniają wiedzę, doskonalą umiejętności i kompetencje pod rygorem utraty uprawnień do wykonywania zawodu lub członkostwa w zawodowym stowarzyszeniu.
UCZENIE SIĘ PRZEZ CAŁE ŻYCIE NIE JEST PRZYWILEJEM, LECZ KONIECZNOŚCIĄ
Świat wokół nas jest niezwykle dynamiczny. Zawody pożądane jeszcze kilkanaście lat temu, to dziś tylko hobby, a niedawne pasje – to poszukiwane profesje. A co przyniesie jutro?
Idea uczenia się przez całe życie przestała być jedynie humanistyczną koncepcją, stała się imperatywem naszych czasów, bo ani dziś ani tym bardziej jutro, nie da się już zamknąć kariery między stażem i emeryturą w wyuczonym zawodzie.