Żeby nadawca i odbiorca osiągnęli porozumienie, komunikat musi być dla obu zrozumiały.
Żeby zakomunikowane prawa i obowiązki należycie były wykonywane, ich przekaz musi być zrozumiały – precyzyjny i jasno sformułowany.
Żeby wypaczone złym tłumaczeniem regulacje wspólnotowe nie krzywdziły naszych obywateli, urzędnicy unijni powinni szczególnie zadbać o jakość przekładów, a urzędnicy polscy prowadzić ich wielostopniową kontrolę, wszak narodem poliglotów nie jesteśmy, i w życie nie wprowadzać karykatury przepisów. Ale tej pieczołowitości wśród biurokratów próżno szukać.
Każda wersja językowa jest autentyczna
Unijne akty prawa tworzone są w języku angielskim, a następnie tłumaczone na wszystkie 24 języki urzędowe i każda z tych wersji jest z mocy prawa uznawana za równie autentyczną. Zatem błędy w jakimś przekładzie, a w polskich wersjach zdarza się to często, powodują, że w życie wchodzą wypaczone regulacje, powodujące mniejsze bądź większe problemy.
Dyrektywa MIFID II
Unijna Dyrektywa MIFID II była aktem dawno oczekiwanym. Rynek finansowy nie był bezpieczny, transparentny, a koszty inwestowania pieniędzy oczywiste. Nie zawsze też klienci rozumieli to, co w firmach inwestycyjnych podpisywali. Dyrektywa to zmieniła.
Niedoświadczeni, mali inwestorzy otrzymali najwyższą ochronę. Dotychczas, zniechęceni nieopłacalnością lokat bankowych, często dawali się naciągnąć pracownikom banków, biur maklerskich i innych pośredników na skomplikowane instrumenty inwestycyjne, których działania nie pojmowali. Nowe przepisy eliminują to zagrożenie, wprowadzając wymóg dostosowywania stopnia złożoności oferty do doświadczenia klienta, który musi zdać swoisty egzamin, wypełniając specjalną ankietę z zakresu inwestycji.
Początkujący detalista oczywiście może z czasem stać się inwestorem profesjonalnym, o ile spełni dwa z trzech warunków: przeprowadzi odpowiednią liczbę transakcji, wielkość jego transakcji przekroczy pół miliona euro, posiada doświadczenie z sektora finansowego.
Ponadto, wszystkie koszty związane z inwestowaniem pieniędzy muszą być jasno zapisane w umowie, bez odnośników do skomplikowanych tabel i wzorów opłat.
Dyrektywa MIFID II po polsku
W Polsce Dyrektywa MIFID II zaczęła obowiązywać 1 stycznia br. i szybko pojawiły się problemy, bo w polskim tłumaczeniu jest błąd. Przy określeniu kryteriów dla profesjonalnego inwestora zabrakło jednego słowa: "dwa", przez co znaczenie zapisu uległo diametralnej zmianie i wiele firm inwestycyjnych zaczęło wymagać od klientów spełnienia wszystkich trzech kryteriów.
Ani urzędnicy UE ani MF, ani KNF nadzorującego wprowadzanie MIFID II w Polsce przed 1 stycznia pomyłki nie zauważyli. To straszna kompromitacja. Nikt w tych szacownych instytucjach nie zna biegle angielskiego i polskiego? Kolejny źle przetłumaczony akt został wprowadzony w życie, a winnych, jak zwykle, brak.
Zamiast wystąpić o sprostowanie, jak tylko pojawiły się kłopoty, przeprowadzić kontrolę i pociągnąć do odpowiedzialności tych, którzy nie wykonali należycie swoich obowiązków, abstrakcyjne, odpersonalizowane biuro, ministerstwo i komisja poprzestały na stwierdzeniach: to nie my, to oni.
Urzędnikom błędy nie przeszkadzają
Niepokojące sygnały z rynku płynęły, inwestorzy tracili pieniądze, a obywatele zaufanie do administracji rządowej i unijnych przepisów „po polsku”. Ale urzędnicy zajęci wzajemnym przerzucaniem się winą nie robili nic, by zmienić niewłaściwy stan rzeczy.
Ci z Brukseli nie widzą powodu, by kontrolować poprawność własnych tłumaczeń. Choć o problemie wiedzą, czekają na interwencję zainteresowanej strony. A że do tej pory nie było z polskiej strony wniosku o korektę, w dzienniku urzędowym UE ani w unijnych serwisach internetowych nie ma sprostowania ani komunikatu o błędzie.
Pracownicy Ministerstwa Finansów uważają, że za poprawne przekłady odpowiadać powinna dyrekcja ds. tłumaczeń Komisji Europejskiej z Brukseli. Choć od początku wiedzieli o rozbieżności w tłumaczeniu na język polski i we własnych rozporządzeniach stosowali reguły zawarte w oryginale, uporządkowaniem sprawy zainteresowani nie byli.
KNF ma na swojej internetowej stronie komunikat: Teksty aktów prawnych zamieszczone w serwisie KNF mają jedynie charakter informacyjny i nie stanowią źródła prawa. Komisja Nadzoru Finansowego nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne błędy redakcyjne. Jedynym źródłem prawa są akty prawne opublikowane w organach promulgacyjnych.
Sprząta ten, któremu bałagan przeszkadza
Problemy inwestorów, spowodowane błędem w tłumaczeniu i inercją urzędników, zmusiły ich do działania. Wysłali do Ministra Finansów i prezesa KNF prośbę o interwencję. Zrzeszająca blisko 20 tys. inwestorów indywidualnych Fundacja Trading Jam Session wystąpiła do sekretariatu generalnego Parlamentu Europejskiego z wnioskiem o unijną interwencję.
Jak najszybsze sprostowanie polskiej wersji dyrektywy leży w interesie nie tylko naszych inwestorów. Potrzebne jest, by zlikwidować legislacyjny chaos i usunąć przeszkody, jakie stawiają na rynku finansowym niektóre firmy inwestycyjne.
Portal money.pl opublikował ostatnio odpowiedź, jaką otrzymał z Ministerstwa Finansów na zapytanie, czy i jakie ministerstwo podejmie kroki w tej sprawie: Korekta zidentyfikowanych błędów w tłumaczeniach aktów prawnych z zakresu rynku finansowego występowała w ramach roboczych kontaktów z przedstawicielami służb lingwistycznych Rady UE, wszczynających w uzasadnionych przypadkach procedurę korygującą. MF przeanalizuje zasadność zasygnalizowania zidentyfikowanego błędu w polskim tłumaczeniu dyrektywy odpowiednim służbom.